Archiwum dla: Sierpień, 2010

II Otwarte Zawody Zabrzańskiego Teamu Karpiowego ? Nowaki 2010

wtorek, Sierpień 17th, 2010

 

Już tydzień po zawodach na Nekielce bierzemy razem z Witkiem udział w kolejnych zawodach. Tym razem organizatorem jest Zabrzański Team Karpiowy a miejscem ich rozegrania jest zbiornik Nowaki. Kolejność jak zawsze ta sama. Przyjazd, przywitanie z resztą uczestników i losowanie. Losujemy stan. nr 5. Nie zachwyca nas to bo marzyło nam się inne miejsce no ale jak się nie ma co się lubi to trzeba się cieszyć z tego co jest. Nie ma co załamywać rąk tylko trzeba jakoś sobie radzić w zaistniałej sytuacji czyli znaleźć jakieś ciekawe miejsca. Wypływamy znaleźć jakieś i okazuje się, że przed nami rozciąga się zupełny blat. Głębokość 5 metrów i płasko jak na lotnisku, ale uwagę naszą zwraca zatopione przy brzegu drzewo. Decydujemy, że dwa zestawy  położymy na głębokości 5m a dwa pozostałe pójdą pod wspomniane drzewo.

Mały woreczek PVA i kilka kulek wokół zestawu to całe nęcenie. Nie mamy zamiaru usypywać górek z zanęty bo nie wiadomo jak będą żerować ryby. Okazuje się, że wybór miejsca w okolicach drzewa to strzał w dziesiątkę. Niedługo po rozpoczęciu zawodów mam branie i na macie ląduje karp o wadze 11,2 kg . Ryba skusiła się na kulkę zrobioną z miksu Bioenzym Fish + łosoś.

Do wieczora nic się już nie dzieje, ale w nocy budzi nas branie u Witka. Tym razem skuteczny okazał się Biosquid. Rybę przechowujemy do rana w worku. Rano zjawia się sędzia i okazuje się, że karp ma 9 kg.

Po porannej kawie mamy znów branie spod drzewa. Widać ?łosoś? przypadł im do gustu.

Po smacznym obiedzie zaserwowanym przez właścicieli łowiska zalegamy w cieniu parasola chowając się przed doskwierającym upałem, ale nie dane nam jest wypocząć. Do wieczora znów z miejsca pod drzewem łowimy dwa ładne karpie pełnołuskie.

Na pozostałych stanowiskach też zaczynają się brania. Koledzy siedzący przy tamie łowią karpia 10 kg, ktoś inny łowi karpika 9 kg. Przed nami ostatnia noc i mamy nadzieję, że uda nam się jeszcze coś złowić. O godz. 23 spod drzewa wyciągamy kolejnego karpika któremu posmakował ?łosoś?. Wkładamy go do worka i z ważeniem czekamy do rana. Kilka minut po godz. 5 nad ranem budzi mnie branie. Wyrwany ze snu holuję rybę, która tak jakby miała więcej siły od swoich poprzedników. W końcu piękny lustrzeń ląduje w podbieraku i jest zdecydowanie największy ze złowionych. Rano okazuje się, że mamy w sumie złowionych 7 ryb, które ważyły 64 kg i zajmujemy pierwsze miejsce. Mamy też na koncie największą rybę zawodów. Złowiony nad ranem karp był faktycznie największy bo ważył 13,2 kg.

Powoli pakujemy się. Następuje rozdanie nagród i niestety trzeba wracać. Szkoda, bo atmosfera była fajna, poznało się kilka nowych osób. Być może za rok znów się spotkamy i będzie okazja by zabawić się równie dobrze jak tym razem.

Nie Wisła to piaskownia.

niedziela, Sierpień 15th, 2010

Nie Wisła to piaskownia.
Pod koniec lipca dzwonię do kolegi Jacka, aby umówić się na spotkanie, na którym omówimy kolejną wspólną zasiadkę. Zastanawiając się gdzie pojedziemy zaproponowałem wyjazd, na który wybieramy się od dwóch lat czyli rzeka Wisła. Po wspólnych analizach podejmujemy decyzję, że tym razem będzie to rzeka. Umawiamy się za kilka dni na robienie kulek, przy których zdecydujemy ostatecznie na jaki odcinek Wisły pojedziemy. Spotykamy się we wtorek i po kilku dobrych godzinach wszystko ukulane, było tego 25 kg o śr.24 mm na bazie mixu biocrab + żółty impuls. Podczas naszej produkcji uzgodniliśmy, że jedziemy za cztery dni. Niestety siła natury nie pozwoliła nam na zaplanowany wyjazd, ponieważ dwa dni przed wyjazdem przychodzą ulewy i woda w Wiśle podniosła się tak dużo, że dochodziła do wału co nie pozwalało nam nawet dojechać na łowisko. Dzwonię do Jacka i pytam co teraz? Przed nami zaplanowany wyjazd a my nie mamy pomysłu gdzie jechać. Ale Jacek podejmuje szybką decyzję i mówi kulki do zamrarzalki a my jedziemy na Suków. Ja oczywiscie zgadzam się bo nie mamy innego wyjscia. Zbiornik Suków położony jest 5 km od Kielc. Jest to piaskownia o pow.40 ha. Populacja karpia jest duża a największy złowiony karp przekroczył 17 kg, ale najczęściej łowione sztuki wahają się od 5 do 10 kg. Na tym zbiorniku nie wszyscy mogą łowić, ponieważ jest to woda czynnego zakładu. Po przygotowaniach na rzekę trzeba zrobić remanent i odłożyć nie potrzebne graty. Umawiamy się w sobotę rano nad wodą i uzgadniamy, że siedzimy do środy. Ja dojeżdżam na 9.00 a Jacek ranny ptaszek jest już od 6.00. W tym czasie napompował ponton, rozbił parasol z bokami, przygotował stanowisko i poza tym mnie pozostało tylko rozbić swój namiot i prawie wszystko gotowe. Zostało nam tylko wspólne sondowanie dna i podjęcie decyzji, kto gdzie siedzi. Wybraliśmy podwodny język, na którym będziemy łowić razem Jacek jakieś 100m od brzegu a ja około 130m.Głębokość waha się tam od 2 do 4m i schodzi do ponad 9m, czyli możliwości do położenia zestawu są duże. Obieramy dwie różne taktyki, ja łowię na kulki własnej produkcji z mixu klub bioenzym+aminocompleks kałamarnica-scopex a drugi zestaw biocrab. Nęcę samymi kulkami śr.20mm bez ziaren i dipowania kul na początek po 1 kg na zestaw. Jacek natomiast kulki kupne o smaku orzech i brzoskwinia czyli trochę owocowo, sypiąc na zestaw ziarna + pelet. Po znalezieniu miejsca, nęceniu i wywiezieniu zestawów czekamy na pierwsze branie siedzimy tak do 22.00 a ryby nie chcą z nami współpracować, więc decydujemy się na odpoczynek w namiotach lecz nie na długo bo o 23.00 potężny odjazd na moim prawym kiju. Wstaję zaspany i zacinam za mną stoi już Jacek i spoglądając na niego mówię, jest duży. Wsiadamy w ponton i płyniemy po niego, ale po pewnym czasie stwierdzam, że to nie karp i nie amur. Po 40 min walki moje podejrzenia się sprawdzają, że to sum i to duży. Jacek podbiera dużą kijankę i wkłada ją do pontonu a my z wrażenia zaczynamy się śmiać bo gabaryty naszej zdobyczy ledwo mieszczą się w pontonie. Po dopłynięciu do brzegu kładziemy go na dużej folii i macie, na której i tak się nie mieści. Teraz najważniejsze mierzenie i ważenie, sum miał 175 cm i warzył 36kg.

Czyli rekord Sukowa w długości i wadze ryby pobity, ale mimo zadowolenia nasze pierwsze słowa to (czemu to nie jest karp). Sum połakomił się na dwie kulki 20mm biocrab. Po emocjach wywiozłem zestaw i kładziemy się spać niestety już w ciszy, bo do rana nawet piknięcia jak i przez cały dzień. Jednak w drugą noc Jacek wyjmuje karpia 7kg i 5kg a ja 6kg nad ranem doławiam jeszcze  8kg i 5kg czyli jest nie źle. Trzecia noc przynosi mi jednego karpia 7 kg i ostatni wieczór największy pupil 11 kg. Wracając do taktyki, którą obrałem była zdecydowanie skuteczniejsza i przyniosła więcej brań. I tak kończy się kolejny wyjazd, który był całkiem niezły w sumie złowiliśmy 7 karpi 2 wypięte no i gwóźdź programu spora kijanka.
Pozdrawiam

Subscribe to RSS feed