GDZIE PATYKI TAM…KARPIKI

W tym roku odwiedziłem wodę, nad którą po raz pierwszy zobaczyłem kogoś kto wypuszcza złowione karpie.Mówiono o nim, że jest „karpiarzem”.Nie miał co prawda stojaka co dziś jest według niektórych jednym z warunków by móc tak się nazywać, ale wtedy jeszcze ludzie nie nabijali sobie głowy pierdołami, nie dzielili się na lepszych czy gorszych tylko skupiali się na łowieniu.Internet był m. in. źródłem informacji o metodach połowu karpii.Dziś niestety często jest sceną na której różni osobnicy obrzucają się gównem próbując udowodnić reszcie, że wiedzą lepiej.Ech, żeby spędzali nad wodą chociaż połowę tego czasu co przy klawiaturze komputera.Ów „karpiarz” łowił, i to skutecznie czym niejednokrotnie doprowadzał resztę wędkujących do granic wytrzymałości układu nerwowego.A gdy do tego wszystkiego złowiony karp wędrował z powrotem do wody było to ponad siły niektórych świadków takiego „aktu głupoty”.Od tego czasu upłynęło kilka lat, ale w mentalności i kulturze niewiele się zmieniło.Jeżeli już to na gorsze.Jeśli chodzi o samą wodę to moim zdaniem jest piękna i delikatnie mówiąc niełatwa.

O ile warunki na brzegu są wręcz idealne to absolutnie nie można tego powiedzieć o tym co w wodzie.Większa część dna to zatopiony las.I według mnie jest to duży plus.Duża ilość zaczepów skutecznie odstrasza amatorów łatwego łupu.Strata sprężyny lub spławika to dramat porównywalny z utratą dorobku całego życia, ale dzięki takiemu stanowi rzeczy nad wodą byłem sam co dziś jest rzadkością.

Moje zasiadki przeważnie obfitują w kontakty z różnego rodzaju leśną zwierzyną.Nie inaczej było i tym razem.A to jakiś gad postanowił dobrze mi się przyjrzeć…

to znów coś „myszowatego” próbowało czy sweet liquidy są rzeczywiście tak dobre jak niektórzy twierdzą.

W końcu można rozsiąść się w fotelu,przyjrzeć się wodzie i próbować znaleźć oznaki obecności karpii.

Nie było to zbyt trudne.Podczas gdy ja szukałem cienia, karpie wygrzewały się.

Pierwszy z zestawów z tonącą kulką o zapachu brzoskwini został umieszczony na spadzie z 1 na 1,8 m.Drugi powędrował pod przeciwległy brzeg w okolicy zatopionych drzew i wystających korzeni i tu przynętą był pop-up biosquid 16 mm.W okolice zestawów kobrą posłałem po kilka kulek.Na pierwszy brzoskwinia 20 mm z serii Premium, na drugi kulki wykonane z miksu Supra Fish + aminokompleks olihen o średnicy 18 mm.Brania były tylko na zestaw z pop-upem umieszczony pod drugim brzegiem.


Niestety, mój pobyt nad wodą został przerwany niespodziewanym zarybieniem.Tak to już jest, że władze reprezentujące „Jedyny Jaśnie Nam Panujący Związek” mogą w każdej chwili przyjechać nad wodę, wpuścić kilka karpików rodem z Tesco i zamykając zbiornik tym samym zepsuć nam humor.Niestety, ale żyjemy w kraju w którym „różnej maści” prezesom wydaje się, że wszystko mogą.Mam nadzieję, że do czasu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Comments are closed.

Subscribe to RSS feed