Inaczej cz.1- Przynęta

Co tak naprawdę wyróżnia dobrego wędkarza ? Wędki ? Nie. Kołowrotki ? Też nie. Igła ? Tak. Będąc już całkiem poważnym, każdy z nas marzy o tym żeby łowić coraz to większe karpie. Pomijając podstawowy czynnik- woda, w której „owe” konie pływają, jest kilka zabiegów, które mogą nas do wymarzonego okazu przybliżyć. Wraz z kolejnymi doświadczeniami dochodzę do wniosku, że wygrywa ten, kto robi coś więcej. Pod tym stwierdzeniem kryje się kilka znaczeń, a wszystko kręci się wokół tego, aby dostosować się do warunków jakie zastaniemy. W tym artykule chciałbym przedstawić krótko pewne swoje doświadczenia związane z karpiowym żarciem.

1. Kształt

Nie, nie chodzi o cwane karpie, a przynajmniej w małym stopniu. Uważam, że najlepszym sposobem selekcji jest zrobienie wałka o dużej średnicy. Założenie czegoś takiego na włos, wymaga od karpi naprawdę dużego pyska… Tego typu zanęta ma jeszcze dodatkowy atut. Jeżeli będzie krótki, można powiedzieć, że w formie plastrów, doskonale nada się do łowienia na stromych opadach, tak powszechnych głównie na żwirowniach. Używając zanęty o tym kształcie, o wiele bardziej prawdopodobnym jest, że nie sturla się jak standardowa kulka. Mankamentem może być samo nęcenie, które bez użycia pontonu jest nieco kłopotliwe. Jednak czas wykonania wałków- w porównaniu do kulek- rekompensuje wszystko.

Jeżeli potrzebujemy naprawdę dużo zanęty, dzięki wałkom zaoszczędzimy czas

 

2. Dipowanie

Czy najbardziej skuteczna przynęta, to taka która 76 dni była moczona w dipie ? Nie do końca się z tym zgodzę, tym bardziej, jeżeli chodzi o większe ryby. Choć oczywiście to też nie jest regułą. Będąc nad wodą, tak na prawdę rzadko się widzi, żeby ktoś NIE dipował. Uważam, że istnieją skuteczniejsze metody wyróżnienia tego co na włosie. Niejednokrotnie przekonywałem się, że zabieg wręcz odwrotny przynosi lepsze skutki. Polecam dipowanie w wiaderku z wodą, a szczególnie porą letnią.

"Zadipowane"

3. Tylko kulki ?

No właśnie- NIE.  Jeżeli chodzi o przynęty roślinne, z czystym sumieniem mogę polecić orzech tygrysi. Jest to ziarenko, które nie raz ratowało tyłek gdy wszystko inne zawodziło, a szczególnie na wodach poddanych dużej presji. Polecam.

* JUŻ ZA NIEDŁUGO TYDZIEŃ SPĘDZONY NAD WODĄ- WKRÓTCE RELACJA. POZDRAWIAM *

Comments are closed.

Subscribe to RSS feed