Gra się do ostatniego gwizdka…
Witam po raz kolejny !
W ostatnim czasie spędziłem 6 dób wraz ze swoją kobietą nad wodą próbując łowić karpie. Trafiliśmy na ” fantastyczną ” pogodę- lało praktycznie non stop, co jednak nie przeszkodziło nam w spędzeniu tego czasu nad wodą i w tym miejscu szczególne ukłony dla Kasi. A to zastaliśmy po przybyciu nad wodę:
Drzewa pyliły, co dodatkowo dodawało uroku miejscu, w którym byliśmy, a także przypominało o tym, że już za niedługo karpie poddadzą się miłosnemu uniesieniu. Na zasiadkę przygotowałem sobie kulki z miksów Jet 1, Chilli Fish i mojego ulubionego- Supra Fish z aminokompleksem Biosquid.
Taktyka była prosta, postanowiłem przy pomocy Jet’a i Chilli łowić raczej punktowo w miejscach zlokalizowanych w okolicach linii brzegowej, które wydawałoby się, że są bankowe i muszą być zlokalizowane na trasie wędrówek ryb, natomiast kulkami z miksu Supra Fish nęciłem od samego początku miejsce całkowicie inne, do którego miałem dobre przeczucie, ale w którym przez pierwsze dni w ogóle nie łowiłem.
Atmosfera była naprawdę fajna, spędzaliśmy miło wieczory a dnie mijały tak szybko, że wydawało się to wręcz niemożliwe.
Jednakże ryby nie współpracowały. Dwoiłem się i troiłem szukając zestawami ryb w różnych miejscach, mimo wszystko przez pierwsze 5 dni jedyną rybą, którą udało się złowić był ten amur:
Nadeszła sobota, co oznaczało dwie rzeczy. Po pierwsze do końca wypadu pozostały niecałe dwie doby, a po drugie najwyższa pora na przeniesienie jednego z zestawów w nęcone wcześniej miejsce, w które ” zainwestowałem ” już około 7 kg kulek Supra Fish. Wyjazd z nad wody z jednym amurem w cale mi się nie uśmiechał, ale coś mi mówiło, że praca włożona w łowienie nie pójdzie na marne. I co z tego wyszło ? W przeciągu 2 dni udało się złowić parę ryb… Wszystkie upodobały sobie Pop up’a 16 mm Biosquid+ Aminokompleks Biosquid. A więc do rzeczy:
Nie tylko ja stęskniłem się za karpiami…
Miejsce wymagało holu z pontonu. Moja „Yamaha” jakoś dała radę…
Podstawą jest sprawdzony, skuteczny zestaw:
Druga noc również była owocna:
Podsumowując, uważam, że nie należy się poddawać, jak napisałem w tytule – grać do ostatniego gwizdka i wierzyć w to co się robi, a wtedy karpie nieraz mogą nam sprawić niemałą niespodziankę. Pozdrawiam i do następnego wpisu !