MAJÓWKA 2013
Każdy dłuższy weekend jest dla nas okazją, by kosztem paru dni urlopu spędzić nad wodą kilkanaście dni z rzędu.Niestety, w tym samym czasie co my nad wodą bardzo często pojawiają się ludzie, którzy ani myślą odpocząć od zgiełku dnia codziennego. Mało tego, robią wszystko byśmy swój los dzielili z nimi i broń boże zaznali odrobinę spokoju.
Brzegi stają się miejscem całodobowych imprez, a krajobraz po zakończeniu takiego długiego weekendu przypomina ten z bitwy pod Grunwaldem.
Dlatego też po ubiegłorocznych doświadczeniach „majówkowych” postanowiłem uciec z dala od takich „oaz
spokoju”.Droga jaką przyszło mi pokonać w polskich realiach (prawie 600 km), oraz zdjęcie z fotoradaru nie popsuło mi nastroju i nadal twierdzę, że było warto.Nie do pomyślenia, ale spędziliśmy z moim bratem Adamem tydzień nad wodą (prawie) zupełnie sami.Pozdrawiamy Jasia !!!
Z południa kraju docierały do nas informacje o pogodzie w które, aż trudno było uwierzyć.Zimno, deszcze, burze, gradobicia były tam na porządku dziennym.Nam przyświecało słoneczko podnosząc tym samym temperaturę wody.
Czekając na pierwsze branie kąpiemy się w słońcu…
rozmawiamy, wiadomo o czym…
i zastanawiamy się czy trafimy w gusta tutejszych karpii…
I chyba trafiliśmy…
Wypoczęci, zadowoleni, z „bananami” na twarzach możemy wracać do domu.