HEJLOV 2012

Dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności również w tym roku udało mi się spędzić tydzień na Hejlov.Wspaniała pogoda, piękne karpie i doborowe towarzystwo Madzi sprawiły, że wyjazd był jak najbardziej udany.

Pierwsze dwie doby mijają bez brań.Pozostaje obserwowanie wody ( co mnie akurat nigdy nie nudzi ) i cierpliwe czekanie.

Miejscowe ptactwo przesiaduje sobie na moich wędkach i tylko czekam kiedy zaczną wić na nich gniazda.W trzecim dniu odzywa się w końcu jeden z sygnalizatorów ( jeszcze trochę i zapomniałbym jak brzmi ) i mogę sobie w końcu przypomnieć jak wygląda karp.

Na dwóch wędkach stosowałem kulki wykonane z miksu biosquid z minimalną ilością aminokompleksu moczone przez około dwie doby w wodzie z łowiska.To właśnie na nie miałem prawie wszystkie brania.Jedno branie miało miejsce na pojedynczą dipowana kulkę i był to najmniejszy złowiony na tej zasiadce karp.Czyżby przykład selektywności przynęt ?Warto się nad tym zastanowić.

Moje zestawy „dopalające” się w wodzie z łowiska.Warto próbować czegoś innego.

Ten cwaniak dał nieźle popalić.


Niektóre zestawy były położone baaaaardzo daleko.

Ale najważniejsze, że były tego efekty.


Poniższy widok na pewno stanowiłby atrakcyjny materiał na domową fototapetę.Zerkając na niego można by zimą choć na chwilę ukoić nerwy zszargane czekaniem na nadejście wiosny.

 

 

 

 

 

 

 

Comments are closed.

Subscribe to RSS feed