W poszukiwaniu karpiowej wody

Chyba każdy z nas dąży do tego, żeby znaleźć swoją wymarzoną wodę. Dla jednego będzie to kilkusethektarowy, głęboki zbiornik, a dla drugiego kilkuhektarowa niewielka żwirownia. Po poczynaniach na moim łowisku, w końcu doszedłem do tego, że dłużej tak być nie może. Masa czasu i pracy włożonej po to by zasiadki kończyły się powodzeniem, niestety nie przynosiła spodziewanych efektów. Wielkość ani ilość ryb nie porażała. Dużych sztuk zostało kilka, oczywiście duże na każdym zbiorniku jest pojęciem względnym, w tym przypadku były to 10-12 kilogramowe karpie, które wyjątkowo niechętnie chciały współpracować. Niestety, jak to ujął Witek w swoim artykule o Rainbow, większość dużych karpi na naszych łowiskach pływa już w oleju. Sytuacja ta zmusiła mnie do szukania czegoś nowego. Wody, której będę mógł się poświęcić przez kolejnych parę sezonów. Łowiska, które kryje w sobie jakieś tajemnice, które nie jest przebrane przez fachowców- smakoszy wszystkiego co się w wodzie rusza hehehe.

Jeden z łowionych "standardów"

Jeden z łowionych "standardów"

Wbrew pozorom, jest w czym wybierać. W tym sezonie udało mi się zobaczyć parę zbiorników.  Można by powiedzieć, że poprzez Internet, sugestie, doświadczenia innych karpiarzy, szukam nowego mieszkania , w którym będę się dobrze czuł. Mieszkania w które bez żadnych wątpliwości będę mógł zainwestować, bez strachu o to, że wysiłek pójdzie na marne. Jest parę potencjalnie fajnych wód, które wg mnie zasługują na uwagę. Na pewno przyszły sezon od razu zacznie się od przeprowadzki. Poszukiwania nieustannie trwają. Pora na coś świeżego, nieznanego. Przejechanie dwóch ulic, znoszenie wszystkiego z 20 metrowej skarpy, hałas, szum i tłum oraz walka o miejsce dla odhaczania karpi z jednego rocznika już mi się zbrzydła.

Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, tak naprawdę nie wiem co trzymało mnie przez te parę sezonów na tym jednym zbiorniku. Sentyment, wygoda, a może nadzieja na to, że jednak pływa tam jakiś stary, siwy supinacz?  Uważam, że trzeba realnie oceniać zasoby wód w których łowimy, wyciągać wnioski oparte na doświadczeniach nie tylko Naszych, ale także innych kolegów łowiących na danym zbiorniku. Bez tego, jak to po części było w moim przypadku, oprócz pokory i cierpliwości, trudno na podstawie własnego doświadczenia dowiedzieć się czegokolwiek nowego. Karpiarz uczy się na błędach. : )

Mój wspaniały zbiornik zostawiam kąpieluchom i innym amatorom wodnych rozrywek niekoniecznie związanych z wędkowaniem, a ja postaram się poszukać swojej karpiowej mekki.

Comments are closed.

Subscribe to RSS feed