Archiwum dla kategorii ‘Daniel’ !

Posezonowe porządki

wtorek, Styczeń 11th, 2011

    Za naszymi oknami pojawił się śnieg i mróz – co oznacza, że nadeszła zima. Jest to okres, w którym mamy więcej czasu na podsumowanie zeszłego sezonu ale również na mały rachunek sumienia, na zastanowienie co zrobiliśmy dobrze, a co źle. Po takich przemyśleniach kolejny sezon może przynieść lepsze efekty. Ale dla mnie jest to też czas na przeglądanie karpiowych nowości i czytanie for, na których niektórzy koledzy piszą, że zima to nuda.
Ja jestem innego zdania, bo tak naprawdę to każdy z nas ma troszkę pracy, a mianowicie przykładowo posezonowe porządki oraz konserwację sprzętu.
Ja właśnie zabieram się do pracy, wyciągam moje pudełka i zaczynam od układania i segregowania akcesoriów, bo tylko wtedy mogę zaobserwować posezonowe braki.

Czyli długopis w dłoń i spisuję czego brakuje, co się sprawdziło, a co jest niepotrzebne.
Następnie porządki w dipach, olejach, aromatach oraz przegląd ilości mixu i peletu na przyszły sezon.
Po spisaniu braków pozostaje je tylko uzupełnić.
Kolejnym etapem moich porządków jest zadbanie o sprzęt.
Zaczynając od wędek, podstawą jest, aby były one dokładnie wyczyszczone; ja do tego celu używam płynu do naczyń, a przelotki czyszczę płynem na bazie spirytusu. Natomiast łączniki konserwuję teflonem w sprayu.
Jak już wędki są czyste i suche to wkładam je do pokrowca i czekają na pierwszy wyjazd.

 

W następnej kolejności są kołowrotki; ja nigdy nie rozbieram ich na części pierwsze i nie radzę tego robić. Każdy kołowrotek posiada pokrywę serwisową, którą się odkręca. Ja wstrzykuję tam olej wrzecionowy, który pozostawiam na jedną dobę, aby spowodował dokładne rozpuszczenie starego smaru, a następnie wlewam smar grafitowy, który bardziej zmniejsza tarcie niż zwykły, a po wypłukaniu nadal daje smarowanie nawet samym grafitem. Po tym zabiegu pozostaje czyszczenie powierzchniowe i kołowrotki są gotowe.

Jeszcze wgląd w sygnałki – tu podstawą jest, aby przed schowaniem ich w etui były naprawdę suche.
No i na sam koniec sprawdzian namiotu, talkowanie pontonu itp. Jeżeli chodzi o mnie to oczywiście nie zapominam o przygotowaniu kilku wiosennych mixów, a zimowe wieczory poświęcam na kręcenie kulek. Właśnie dlatego koledzy ja się nigdy nie nudzę.

Ps. Warto dbać o nasz sprzęt, bo przecież są to nasze drogocenne zabawki i jeżeli będziemy je odpowiednio pielęgnować, to posłużą nam zdecydowanie dłużej.

                                                                                                                                                                                                                           Pozdrawiam Daniel

Moje jesienne kulki

sobota, Październik 23rd, 2010
Moje jesienne kulki.

W artykule tym opiszę kilka mixów i dodatków do produkcji moich jesiennych kulek. Oczywiście na rynku mamy różnego rodzaju mixy i komponenty od firm z niższej jak i z wyższej półki. Nie będę tutaj wymieniał czy sugerował, które są warte uwagi- ten wybór pozostawiam Wam.Ja natomiast używam mieszanek firmy Jet Fish i tu napiszę kilka słów o tych produktach i o możliwościach używania ich jesienią. W ofercie Jet Fisha jest dużo mixów, o których można sporo napisać, ja skupię się na tych których używam najczęściej jesienią.

Pierwszymi mieszankami są: Biocrab i Biosquid -do obu używam amino complexów,które wzbogacają je do maksimum i wtedy posiadają wszystkie niezbędne składniki odżywcze. Trzeba jednak wiedzieć że oba mixy są drobno mielone i ja tutaj na jesień sugeruję trochę pomieszać- czyli Biocrab lub Biosquid połączyć z mixem Maxibird czy Żółty Impuls w stosunku 2 do 1 bo są to mieszanki, które posiadają grubsze składniki i łącząc je z drobno mielonymi składnikami nasze kulki zaczną szybciej pracować, a co za tym idzie będą szybciej wabić karpie w zimnej wodzie.

Jeżeli woda schładza się jeszcze bardziej to oczywiście nie mogę pominąć mieszanki Robin Red, którego tańszym odpowiednikiem jest Klub Red. Jest to mix, w którym głównym atraktorem jest robin red są w nim miedzy innymi suszone robaki, morskie glony, proteiny, ligusty i dlatego jest tak atrakcyjny; aczkolwiek dodając jeszcze do niego amino com. żurawinę lub przyprawione jabłko to śmiało mogę ją polecić na zimną wodę.Z czystym sumieniem proponuję również mix Przyprawiony Tuńczyk z dodatkiem amino com. Łosoś cawior i czarny pieprz, bo i ta mieszanka nigdy mnie nie zawiodła. Jeżeli chodzi o aromaty to moimi sprawdzonymi są: różnego rodzaju przyprawy, śmierdziele, no i nie zapominam nigdy o papryce zawsze ostro i pikantnie. Do takich kulek często dokładam owocowego pop upa z serii signal.Dodatki których używam do niektórych mieszanek to: CSL cormino monster crab, Bioamino- jest to wyciąg z wątroby i śledziony żołądka, Liqid liver- z wątroby, GLM ekstrakt-z małży. Na każdym z tych opakowań jest oczywiście dozowanie .Na jesień nie zapominam również o różnej grubości peletach, które są dla mnie nieodzowne. Najlepsze będą pelety konopne, jeżeli chodzi o nęcenie to oczywiście wszystko z rozsądkiem.

Średnice moich jesiennych kulek to od 20 do 24 mm, a czasem nawet większe chociaż na włos nawlekam też i mniejsze kulki i tutaj proponuję pokombinować. Wody które najczęściej obławiam to zaporówki i żwirownie, a mieszanki które przedstawiłem sprawdzają się tam w 100 %.

Na zakończenie mała sugestia- a mianowicie zwracajmy uwagę na jakość naszych kulek bo kiedy jesteśmy pewni ,że nasze kulki są dopracowane i zrobione z dobrych mieszanek to na pewno zaowocuje to w brania naszych ulubieńców. I jeszcze jedno- lepiej wsypać mniej, a dobrej jakości.

                                                                                                                   Pozdrawiam Daniel

?

Nie Wisła to piaskownia.

niedziela, Sierpień 15th, 2010

Nie Wisła to piaskownia.
Pod koniec lipca dzwonię do kolegi Jacka, aby umówić się na spotkanie, na którym omówimy kolejną wspólną zasiadkę. Zastanawiając się gdzie pojedziemy zaproponowałem wyjazd, na który wybieramy się od dwóch lat czyli rzeka Wisła. Po wspólnych analizach podejmujemy decyzję, że tym razem będzie to rzeka. Umawiamy się za kilka dni na robienie kulek, przy których zdecydujemy ostatecznie na jaki odcinek Wisły pojedziemy. Spotykamy się we wtorek i po kilku dobrych godzinach wszystko ukulane, było tego 25 kg o śr.24 mm na bazie mixu biocrab + żółty impuls. Podczas naszej produkcji uzgodniliśmy, że jedziemy za cztery dni. Niestety siła natury nie pozwoliła nam na zaplanowany wyjazd, ponieważ dwa dni przed wyjazdem przychodzą ulewy i woda w Wiśle podniosła się tak dużo, że dochodziła do wału co nie pozwalało nam nawet dojechać na łowisko. Dzwonię do Jacka i pytam co teraz? Przed nami zaplanowany wyjazd a my nie mamy pomysłu gdzie jechać. Ale Jacek podejmuje szybką decyzję i mówi kulki do zamrarzalki a my jedziemy na Suków. Ja oczywiscie zgadzam się bo nie mamy innego wyjscia. Zbiornik Suków położony jest 5 km od Kielc. Jest to piaskownia o pow.40 ha. Populacja karpia jest duża a największy złowiony karp przekroczył 17 kg, ale najczęściej łowione sztuki wahają się od 5 do 10 kg. Na tym zbiorniku nie wszyscy mogą łowić, ponieważ jest to woda czynnego zakładu. Po przygotowaniach na rzekę trzeba zrobić remanent i odłożyć nie potrzebne graty. Umawiamy się w sobotę rano nad wodą i uzgadniamy, że siedzimy do środy. Ja dojeżdżam na 9.00 a Jacek ranny ptaszek jest już od 6.00. W tym czasie napompował ponton, rozbił parasol z bokami, przygotował stanowisko i poza tym mnie pozostało tylko rozbić swój namiot i prawie wszystko gotowe. Zostało nam tylko wspólne sondowanie dna i podjęcie decyzji, kto gdzie siedzi. Wybraliśmy podwodny język, na którym będziemy łowić razem Jacek jakieś 100m od brzegu a ja około 130m.Głębokość waha się tam od 2 do 4m i schodzi do ponad 9m, czyli możliwości do położenia zestawu są duże. Obieramy dwie różne taktyki, ja łowię na kulki własnej produkcji z mixu klub bioenzym+aminocompleks kałamarnica-scopex a drugi zestaw biocrab. Nęcę samymi kulkami śr.20mm bez ziaren i dipowania kul na początek po 1 kg na zestaw. Jacek natomiast kulki kupne o smaku orzech i brzoskwinia czyli trochę owocowo, sypiąc na zestaw ziarna + pelet. Po znalezieniu miejsca, nęceniu i wywiezieniu zestawów czekamy na pierwsze branie siedzimy tak do 22.00 a ryby nie chcą z nami współpracować, więc decydujemy się na odpoczynek w namiotach lecz nie na długo bo o 23.00 potężny odjazd na moim prawym kiju. Wstaję zaspany i zacinam za mną stoi już Jacek i spoglądając na niego mówię, jest duży. Wsiadamy w ponton i płyniemy po niego, ale po pewnym czasie stwierdzam, że to nie karp i nie amur. Po 40 min walki moje podejrzenia się sprawdzają, że to sum i to duży. Jacek podbiera dużą kijankę i wkłada ją do pontonu a my z wrażenia zaczynamy się śmiać bo gabaryty naszej zdobyczy ledwo mieszczą się w pontonie. Po dopłynięciu do brzegu kładziemy go na dużej folii i macie, na której i tak się nie mieści. Teraz najważniejsze mierzenie i ważenie, sum miał 175 cm i warzył 36kg.

Czyli rekord Sukowa w długości i wadze ryby pobity, ale mimo zadowolenia nasze pierwsze słowa to (czemu to nie jest karp). Sum połakomił się na dwie kulki 20mm biocrab. Po emocjach wywiozłem zestaw i kładziemy się spać niestety już w ciszy, bo do rana nawet piknięcia jak i przez cały dzień. Jednak w drugą noc Jacek wyjmuje karpia 7kg i 5kg a ja 6kg nad ranem doławiam jeszcze  8kg i 5kg czyli jest nie źle. Trzecia noc przynosi mi jednego karpia 7 kg i ostatni wieczór największy pupil 11 kg. Wracając do taktyki, którą obrałem była zdecydowanie skuteczniejsza i przyniosła więcej brań. I tak kończy się kolejny wyjazd, który był całkiem niezły w sumie złowiliśmy 7 karpi 2 wypięte no i gwóźdź programu spora kijanka.
Pozdrawiam

Subscribe to RSS feed